Kolejna cześć wywiadu z Witkiem, który ukazał się w magazynie Perfect Body. Każdego kto nie czytał pierwszej części odsyłam tutaj.
W czasie okna żywieniowego jesz ile chcesz? czy liczysz kalorie?
Choć liczenie kalorii jest podstawą każdej diety, to przez pierwszy okres po przejściu na tę dietę nie liczyłem ich. Przejściowo jest to dopuszczalne. Tak radykalna zmiana modelu żywieniowego jest na tyle rewolucyjna, że trudno ją połączyć z wysiłkiem, jakim jest kontrolowanie każdej kalorii. Przy krótkim oknie żywieniowym trudno przekroczyć swoje zapotrzebowanie kaloryczne. Na dłuższą metę trzeba jednak to zapotrzebowanie wyliczyć.
Ile teraz jesz jesz kalorii?
W ostatnim etapie przygotowywania się do zdjęć jadłem w okolicach 1900 kalorii.
Nie chodzisz z żoną do restauracji? Czy idziesz i żądasz rozpiski makroskładników?
Na mieście jem bardzo rzadko. Trudno utrzymać bilans makroskładników stołując się w lokalu. Ale jeśli już się na to decyduje, to proszę kelnera o podanie gramatury posiłków. Czasem się to wiąże z interwencją u menadżera. Ale dzięki temu w stanie podliczyć, ile zjadłem i zamanipulować tak, by ten bilans utrzymać.
A co z uroczystościami rodzinnymi? Wszyscy jedzą, a Ty?
Są pewne problemy, bo np. nie jemy z żoną śniadań ani obiadów. Ale żona mnie wspiera, rozumie jakie to dla mnie ważne. Kiedy idziemy do rodziny w gości, to najczęściej po prostu nie jem. Bardzo rzadko, przy poważnej okazji, jak np. Boże Narodzenie, Wielkanoc – robię sobie tzw. Cheat Day.
Jak on wygląda?
Wygląda tak że puszczają mi hamulce i jem do oporu. Nie jest to zbyt zdrowe i mądre, ale to taki wentyl bezpieczeństwa dla psychiki. Każdy kto jest na diecie, wie, z jakimi wyrzeczeniami się ona wiąże i że trzeba raz na czas dać sobie na luz. U mnie polega to na tym, że jem to, na co nie mogę sobie pozwolić na co dzień.
Czyli co?
Słodycze
Lubisz jeść?
Tak, nie ukrywam że bardzo. Nie ma takich ilości których nie mógłbym przejeść.
Czy to ciągłe liczenie nie zabiera Ci przyjemności z jedzenia?
Wymaga to pewnych wyrzeczeń, ale to nie konieczność. Nie odbiera mi to jednak przyjemności z jedzenia. Tyle tylko że pochłania sporo czasu.
Niektórzy wolą zjeść cokolwiek i resztę czasu poświęcić na to, by przeczytać książkę, wyjść do kina.
To jest tak, że jak ktoś je byle jak, to i wygląda byle jak. Z wyjątkiem nielicznych wybrańców, którzy mają takie predyspozycje genetyczne, że co by nie zjedli to wyglądają dobrze.
Nie czujesz frustracji, będąc od 2,5 lat na diecie?
To element mojego życia. To jakby kobieta miała czuć frustrację, że musi się codziennie pomalować. Musimy wiedzieć ile jemy. To czysta fizyka! Jeśli mamy samochód który pali 10 litrów na setkę, a my mu wlejemy siedem litrów, to nie oczekujemy że przejedziemy na nim 100 kilometrów.
A co z garderobą? Musiałeś chyba wymienić całą szafę?
Niektóre ubrania nie nadają się do noszenia. Ale przeważnie noszę luźne dresy więc to nie problem.
Jaki stosujesz trening na siłowni?
Jestem zwolennikiem treningu typu „Full Body Workout”, czyli ćwiczenie całego ciała. Zresztą takie treningi poleca guru tego rodzaju odżywiania – Martin Berkhan.
Kiedy zaczęła się Twoje przygoda z ciężarami?
W 1994 roku jednak efekty wizualne przyszły dopiero kiedy próbowałem tej diety.
Cały dzień poszcząc, masz energię na treningu?
Parunastu godzinny post nie wyczerpuje zapasów energetycznych do tego stopnia, żebyśmy nie mieli siły na trening. Podczas okresu poszczenia, co było sprawdzone naukowo, 2/3 energii organizm wykorzystuje z kwasów tłuszczowych. Dlatego właśnie ta dieta jest taka skuteczna, jeśli chodzi o modelowanie sylwetki. Pozostałą część energii organizm pozyskuje z glikogenu, głównie wątrobowego. W minimalnym stopniu z glukoneogenezy, czyli tworzenia glukozy z aminokwasów, z rozbitych białek mięśniowych. Mięśnie trochę spadają, jak przy każdej redukcji, ale w bardzo małym stopniu. To są mity, że trening na czczo powoduje dużą utratę masy mięśniowej. Po takim treningu mamy dużo większą odpowiedzieć anaboliczną i ułatwiona syntezę białek, co rekompensuje tę minimalną stratę.
A co z przekonaniem że trzeba jeść mało, ale często, bo w przeciwnym razie organizm zmagazynuje tłuszcz?
Tak się istotnie dzieje… tyle że dopiero po dwóch, trzech, dobach niejedzenia. Kilkunastogodzinny post nie ma wpływu na przemianę materii. Tak. Odżywki są bardzo ważną częścią mojego życia. Stosuję odżywkę potreningową, która posiada w swoim składzie aminokwasy, węglowodany, witaminy, minerały, różne dodatki regenerujące. Uzupełniam też dietę odżywkami białkowymi, chociaż staram się bazować na naturalnym posiłku. Stosuję stałą suplementacje kreatyną, która przyjmuję po treningu. Przed treningiem jem spalacz tłuszczu, by efektywniej wykorzystać możliwości treningu na czczo. Trzeba tylko zwracać uwagę, by przedtreningówka nie miała węglowodanów, ani aminokwasów rozgałęzionych, ponieważ są to rzeczy które przerywają post.
Trening bez BCAA?
Tak. Powodują one silny wyrzut insuliny i organizm traktuje to jako przerwanie postu. A ja chcę iść na trening całkowicie na czczo. Od obudzenia, do treningu nie przyjmuję nic co ma choćby jedną kalorię. Dużo pije w ciągu dnia, ale to jest praktycznie woda mineralna, ewentualnie napoje słodzone słodzikami: cola light, kawa bez mleka i cukru, herbata.
Czy okno żywieniowe musi być wieczorem?
Nie musi, może być rano, jak ktoś ćwiczy po obudzeniu się, to indywidualna sprawa. Ale praktyka pokazuje, że taka forma jest najłatwiejsza do zastosowania. Przynajmniej dla mnie.
Taką dietę mogą też stosować osoby uprawiające inne sporty niż siłownia?
Istnieją opinie, że przy sportach wydolnościowych jest ona mniej wskazana. Ja tej opinii nie podzielam. Poza siłownią trenuje MMA, a to bardzo wymagający sport. Intensywny trening, ze sparingami nie stanowi dla mnie problemu, choć ostatni posiłek jadłem 20 godzin wcześniej.
A co z osobami, które mają kilka treningów dziennie?
Tutaj pojawia się problem, gdyż najważniejszym posiłkiem jest ten potreningowy. Jeśli ktoś ma jeden trening rano, a drugi przed snem, to albo po którymś treningu musiałby nie jeść, co jest katastrofą, albo miałby za krótkie okno postu, żeby to przyniosło jakieś efekty.
Nie obawiasz się efektu JOJO?
Rodzaj diety nie ma tutaj nic do rzeczy. Winne efektowi jojo jest zbyt gwałtowne schudnięcie i utrata dużej ilości masy mięśniowej, przez co obniża się podstawowe tempo przemiany materii. A dlaczego osoby po skończonej diecie wracają do swojej dawnej wagi? Bo zaczynają jeść za dużo. Otyłość nie bierze się znikąd. Taka osoba ma wolny metabolizm, nie może jeść zbyt wiele kalorii. Jak zredukować ich ilość, uzyska fajną sylwetkę. Ale jeśli znowu zacznie się objadać, to przytyje.
Dalej się będziesz odchudzał?
Na zdjęciach mam 6% tkanki tłuszczowej. Zawodowcy za zawodach mają jeszcze niższy jej poziom. Ale nie da się tego osiągnąć bez wspomagania farmakologicznego, czego chciałbym uniknąć. To kolejna zaleta tej diety: taki sposób odżywiania najbardziej stymuluje organizm do produkcji hormonów na wzór dopingu. Zainteresowanych odsyłam do artykułów Sławka Ambroziaka. Z tego modelu żywieniowego nie planuje zrezygnować już nigdy. Pokazałem, że można skutecznie redukować tkankę tłuszczową. A teraz chciałbym pokazać, że da się zbudować tkankę mięśniową. Planuje pewne modyfikacje: delikatnie zwiększam kaloryczność , wydłużam okno żywieniowe, wprowadzam posiłek przed treningowy. Zamierzam też dołączyć do suplementacji przed treningowej jak np. BCAA, napój podczas treningu z węglowodanami.
POWODZENIA!
Po więcej informacji i kontakt zapraszamy na – www.mocnytrener.pl
Dodaj komentarz